Wczoraj wylądowałem nad morzem około 14.00

Pogoda bardzo ładna zachodni wiatr, temperatura 12 stopni, ładna falka, lekki zachodni uciąg, raz słońce raz chmury. Wymarzone warunki na leszcza

Zarzucam wędki pierwsza na rewę na czerwone, druga czerwone i tubis. Po kilku minutach bardzo lekkie puknięcie. Na brzegu ląduje dublet fląderek. Na tubisa skusiła się 28 cm flądra.

Około 15 wyciągam pierwszego leszca 51 cm około 2 kg.

Po 15-20 minutach na brzegu ląduje kolejny leszcz 1,8 kg.

Na drugiej wędce lekkie puknięcie jest kolejny leszcz

1,5 kg. Brania zanikają próbuję na różnych odległościach wynik to 2 babki bycze między rewą a brzegiem. Po 17 jedno mocne uderzenie.

Zacinam i tu popełniam KARDYNALNY BŁĄD - poprawiam zacięcie

. Czuję duży opór ryba jest DUŻA ..... i zrywam zestaw na żyłce około 1 m od szczytówki

. 100 m żyłki wraz z zestawem pływa w morzu. Około 19.40 kolejne lekkie branie

teraz wyciągam leszca 1,3 kg.

. Na koniec NEPTUN zwraca mój zerwany zestaw

. Podczas ściągania zarzuconej wędki zahaczam o zerwany wcześniej zestaw. Oczywiście ryby na nim już nie było. Nie wiem jak one to robią, przecież była b.dobrze zacięta. Godzina 20.30 czas powrotu

. Morze jest spokojne zrobiło się cieplej.